|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
joebarAce
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Belchatow, Cambridge
|
Wysłany: Pon 19:19, 24 Kwi 2006 Temat postu: WALIA ZAKRENTALIA 2006 |
|
|
WALIA ZAKRETALIA 2006
Piekny Sloneczny poranek, umylem XXa, nasmarowalem lancuch, sprawdzilem poziom oleju (nie wzruszony od 2.000km), przypialem bagaze i… wyskakuje ta jedza z domu obok! I z marda na mnie I moj motocykl, ze ona telewizji nie moze ogladac! I w ogole nasle na mnie prawnika, ktory ukarze mnie grzywna I zabierze motocykl. A idz ty malpo wredna, musialas mi spieprzyc taki piekny poranek?! Wytlumaczylem jej, ze nie chce mi się z nia gadac, i ze jej Fiat Brava tez robi mnostwo halasu i budzi mnie w srodku nocy (guzik prawda ;P). Uggghhhh… zakala jedna!
Godz. 10 i na kon! Tankujemy, a rachunek zachowuje na pozniej – tak się zaczal pomiar spalania XX’a na trasie liczacej 1068.5km. Autostrada M4 i kierunek Bristol! Trasa jak to trasa, ale ciac się nie dalo, bo tabuny Angoli z kempingami, dzieciarnia i cholera wie z czym jeszcze również uderzyli zgodnym haslem – spiewanym niegdys przez PetShopBoys ‘GO WEEEEEEEEST!!!’
Dobijamy na services k/Bristolu, aby machnac kawke z Ministrem Kultury i Rozrywki Sir Gwidonem. Jako amulet na szczescie dostajemy od Gwidka 3 paczki chipsow z Niebieskiego Chipsownika – chcial nam ofiarowac 3 europlety serowo-cebulowych, ale już nie mielismy miejsca
Kierunek Cardiff! Od wakacji dzielilo nas jeszcze tylko wykonanie misji ‘Roof Boxer’ – gdyz Bozenka wygrala na Ebayu kask do odebrania w Cardiff. Oczywiście nie obylo się bez przygody. Ulice znalezlismy, ale trudniej okazalo się z numerem domu – miał być 55, a do okola tylko 53 i 57. 30min dreptania dookoła i się znalazl! Kask tez – taki jaki miał być – a stary laduje w koszu.
Obieramy kierunek na Brecon Beacons, drogi staja się lepszej jakosci, przybywa zakretow i motocyklistow, pojawiaja się pierwsze gorki i jeziorka.
Pilnuje, żeby nie przekraczac zbytnio predkosci, bo wedlug miejscowych policja jest w tym kraju strasznie napalona na bikersow i podobno ‘nie ma zmiluj’, a mandaty drogie. Z drugiej strony to wcale nam się nie spieszy, bo widoki sa przepiekne – tylko XX ciagle wyrywa do przodu
Przystajemy tu i tam pstryknac fotki – zdjecia bylyby ladne, tylko pogoda jakas taka dziwna – powietrze malo przejzyste i kolory wyblakle – wiosna jeszcze tutaj dla roslin nie zawitala – w przeciwienstwie do zwierzatek – te się namnozyly jak jak kroliki – a psecie to uowieczki I jedyna pamiatka z podrozy jest klebek welny prosto z baraniego zada
DOSYYYYYYC!!! – tych glownych drog. Pora na drogi zaznaczone na mapie na bialo – czyli cos w stylu – ‘nie wiemy za bardzo gdzie jedziemy i albo to jest droga albo dojazd do chalupy soltysa’. Nam się michy jarza, tylko XX posmutnial, bo musial zaczac pracowac na 2. tylko pierwszych biegach. Zrobilo się bardzo eksplorowastycznie – poczulismy się jak Charlie Boorman i Ewan M. w LONG WAY ROUND. Tylko my i przyroda. Asfalt tez był polozony inna technika. Normalnie to przyjechalyby spychy, wyrownaly podloze, zniwelowaly gorki, a pan inzynier patrzylby czy rowno klada. A tutaj wygladalo to tak jakby po tych lakach jechal LandRover, a tylu 1 robol rzucal asfalt, a dwoch stylu ugniatalo go szpadlami. Co? Gorka jakas? No to wajha w dol, 4x4, gaz w podloge i do przodu. Serio! Jak przed gorkami dodawalem gazu to mnie wyrzucalo na jedno kolo, zakrety po 90stopni, a nawet i prawie 360 Acha, szerokosc drogi to tak akurat na Xxa Po prostu szok. Zajelo nam ok. 3 godziny, żeby przejechac przez te doline – widoki przepiekne!
A spalanie po tym odcinku skoczylo do… ach… nie wazne…
Tutaj warto wspomniec w ulubionym sporcie Walijczykow. Sporty sa rozne w roznych krajach. Np. Rosjanie jezdza po pijaku, Polacy sa the best w wyprzedzaniu na trzeciego, Holendrzy oddaja piekne skoki do kanalow, a Walijczycy… uwielbiaja dachowania i spadki w przepasci Po po drodze mijalismy 2 takie zdarzenia Najfajniejsze było Saxo – skubany uderzyl w bande (skale) i koziolkowal spory kawalek po drodze (ze tez się utrzymal?), a po drodze pogubil wszystko co tylko było można – tlumik, katalizator, ze 2 kola, wszystkie listwy, olej, zderzaki itp… Normalnie Holek się chowa ;D
Urobiony jak po calym dniu kopania Babci ogrodka, padlem na trawniku przed supermarketem i kazalem sobie wlac RedBulla przez dziurki od nosa i wepchnac doodbytniczo snickersa – podzialalo! Jedziemy dalej!
Wyladowalismy we wsi przez duze ‘W’, ale poczte mieli – zadalismy miescowym dziedziakom retoryczne pytanie – ‘Czy pracuja tu jacys Polacy?’. Sami sobie odpowiedzcie…
Dalej uderzamy na Devil’s Bridge – logujemy się na campingu (8.50 GBP za moto+2os). Malo turystow o tej porze roku przyznac trzeba
Porzucamy bagaze i pilujemy nad morze do… Aber… no nie pamietam tych walijskich nazw na cholere!!! Jajfajniejsze miejscowosci przez jakie się przebilismy to były: CEFM CWC, GWRHYD i inne podobne. Nawet nie ma jak się zapytac o droge, no bo co ja powiem?
Jak dotarlismy na plaze, to zapanowala ciemnosc, znana jako noc w potocznym slownictwie Mimo tej ciemnosci znalezlismy Pizzerie i objedlismy do cna – takie mielismy apetyty. Potem powrot do namiotu i spanie/chrapanie/przewalanie/nosem pociaganie/kichanie/leniuchowanie… i tak to 11:00 dnia nastepnego
Rano przespacerowalismy się na tzw Three Bridges. Pod ta tajemnicza nazwa kryja się… 3 mosty Dokladnie. Nie wiemy jeszcze o co chodzilo w sensie historycznym z tymi mostami, ani jaka legende wymyslili do tego spece od marketingu w tutejszym urzedzie miasta, ale widac co widac na zalaczonych zdjeciach – 3 mosty jak w mord… strzelil.
Zreszta zaglebianie się w basnie i legendy zostawny dla Pana Marka ze Swiata Motocykli – wiecie, my Blackbirdowcy po prostu stawiamy ‘tick’ na mapie i napieramy/teleportujemy się dalej.
Kierunek SNOWDONIA – kraina o nazwie bardzo basniowej była ostatnim z celow podrozy – i znowu dobrze, ze zapialem kask pod broda, bo inaczej zgubilbym szczeke – widoki, zakretasy i pogoda! Przez to wszystko czulismy się rozpieszczeni do granic.
Zasiegu na komorce nie bylo juz od 100km, ale lacznosc ze swiatem zapewnia tutejsza TP SA
Znow po 100km czujemy się znudzeni i szukamy przygod ‘Zdala od szosy’. Skrecamy w lasy i suniemy 20km/h poprzez mosty, nad strumieniami, przez wioski, ech… Napotykamy się na gospodarstwo w srodku lasu, które prowadzi pani Christine. Przez otwarta okiennice można kupic prosto z kuchni herbatke, ciasto prosto z piekarnika, a po ogrodku pasaja się kolorowe ptaszki i fruwaja koniki… Wroc! Koniki się pasa, a ptaszki fruwaja. No.
Zegnamy się z gospodarzami i suniemy dalej. Koncza się lasy, droga wspina się coraz wyzej. Tu już panuje klimat bardzo surowy. Rosna tylko mchy, porosty, trawy i uowieczki. Pokonujemy ok. 50km trasy na 2. biegu, przez laki i wyzyny, z których podziwiac można caly krajobraz SNOWDONI!!! Niesamowity, zapierwajacy dech w piersiach obraz pustki, przestrzeni, gor i surowego klimatu. Cos jak Mongolia i jej przestrzeniowatosci.
Jedna z ostatnich bram SNOWDONI (żeby uowieczki się Pawlakom nie krzyzowaly) – zegnaj Kraino!
Konczymy nad jeziorkiem lapiac ostatnie promienie Slonca. Do domu mamy ok. 500km i jest 18:30. I tu zaczela się mordercza trasa w kierunku Londynu. Ponad 200km zakretow, którymi już zygalem, bolaly mnie rece, ramiona, nadgarstki i szacowna DUPA!!!
Mile przekrecaly się jak szalone, a zakretow nie było konca…i tak przez 3 godziny az do tablicy ‘Motorway M4 6miles’ – UFFFFF…
Po Walii jezdzilem okropnie zastraszany na kazdym kroku policja i mandatami – teraz na M4 czulem się jak u siebie wiec wskazowka bujala się miedzy 100-130mph. Sielanka nie portwala dlugo, bo nie niebo się otworzylo i wypadly z niego zaby – czas wskoczyc w kombinezony z LIDLA (9.99GBP) Po odpowiednim dociagnieciu rekawow, sznurkow, tasiemek i sznurowek okazlo się, ze XX to niezly wodolot – i sunie tak samo szybko jak po suchym – tylko Angole się wlekli jakby to była jakas parada Krolowej, a nie autostrada.
Do domu dotarlismy rowno o 24:00 – taki byłem wymordowany, ze motocykla nie moglem wepchnac do ogrodka – walil się (a może ‘Walil’ ) na boki i robil ze mna co chcial – potrzebna była pomoc Bozenki. Rano tylko przeszedlem kolo Xxa i spojrzalem na tylna opone – kurde, zjechana po srodku na rowno. Co ja powiem chlopakom? Nie uwierza przeciez w te wszystkie zakrety… No nic, zabieram się za papier scierny i będę ja jechal po bokach, żeby na piątek była gotowa
Pozdro!
Kuba vel Joebar y Boshenka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Sob 20:02, 29 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Pięknie Stefan wręcz pyknie;)
A u nas? bez Afriki lub Varadero nie ma sensu sie ruszac;)
Śladami wypraw MZ-tą czy simkiem postanowiłem potropić stare scieżki.
1.Młyn na rzece
Docieramy do miesca gdzie kończy sie cywilizacja i zadajemy sobie jedno zajebiscie ważne pytanie?Czy ten kraj na pewno lezy w Unii:
Następnie GPS po polsku czyli gdzie jestestem i któredy do domu ?
Ale warto było dla tej chwili zaryzykować off road
Jeszcze tylko wyjechac bez wyjebki na górę
zjechac szczęsliwie
I kto mówi że plastikiem sie nie da ?
Kto zgadnie gdzie lezy to jezioro ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolo
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zlobnica/ UK BH14
|
Wysłany: Nie 1:14, 30 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Tzw. "Ługi" kole Belchatowa??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Nie 7:36, 30 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Bolo napisał: | Tzw. "Ługi" kole Belchatowa?? |
Nie ;)Te koło bełchatowa są zdecydowanie mniejsze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mario
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: BELCHATEAU
|
Wysłany: Nie 11:10, 30 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Szeryf Ty chyba sobie nieodpowiedni motocykl kupiłeś
pomyśl nad jakimś enduro
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Nie 12:15, 30 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Mario napisał: | Szeryf Ty chyba sobie nieodpowiedni motocykl kupiłeś
pomyśl nad jakimś enduro |
Powiadam ci ze cos w tym jest.
Autostrad nie ma , a jak sie jedzie na niedzielno-popołudniowy wypadzik to zauważ jakie mamy drogi po okolicy -no nie inaczej jak tylko jakies enduro.A
że ja i po asfalcie i po lesie sie przebijam to trzeba sie dobrze zastanowic przed następnym moto w najlepszym razie naked ;)Albo enduro ale żeby miało tyle samo mocy ( Varadero, może DL 1000 V-storm ? )))
Ale taka prawda na nasze drogi tylko to
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mario
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: BELCHATEAU
|
Wysłany: Nie 15:27, 30 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Mi osobiście wizualnie V-storm podoba się.
Nawet w jednym z ostatnich numerów ŚM był test porównawczy.
Tak czy owak zostaje przy tym co mam i lubie
a z drogami jakoś powalczy się
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joebarAce
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Belchatow, Cambridge
|
Wysłany: Nie 15:32, 30 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Ja tam bede konserwatywny mocno i daze do tego o co mi zawsze chodzilo
Moze juz na jesien
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Nie 20:28, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Joebar Tom1: str 44 :
-,,Ten stary bokser nie wytrzyma mojego wyczynowego paliwa"
-,,Rura Edziu zanim to wszystko wyleci w powietrze"
Przemyśl Stiepan święte słowa U nas o takie mieszanki na stacjach nie trudno ,wlejesz nieświadomie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joebarAce
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Belchatow, Cambridge
|
Wysłany: Nie 20:32, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Spoko Spoko Stiepan
1150GS ma przelacznik na lepsze i gorsze paliwo dlatego jest lepszy od 1200GS
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolo
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zlobnica/ UK BH14
|
Wysłany: Pon 18:45, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Ale jako to?? Pierwsze slysze takie informacje.
Znaczy sie, ze co, bokser jest bardzo wrazliwy na jakosc paliwa??
Czy to konkretnie BMW tylko jakos.
Mozna prosic o szczegoly
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Pon 20:07, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Bolo napisał: | Ale jako to?? Pierwsze slysze takie informacje.
Znaczy sie, ze co, bokser jest bardzo wrazliwy na jakosc paliwa??
Czy to konkretnie BMW tylko jakos.
Mozna prosic o szczegoly |
ehheh to dluga historia ;)ale nie chodzi tu o BMW a o .........zasady
Nie powaga musisz przeczytac dwa tomy komiksu ,,JOEBAR " swego rodzaju biblii dla prawdziwych motocyklistów.A jak bedziez w ACE to Managero Ci wyjasni wszystko Co znaczy Ed Manetka ,Jaśiu Śruba , czy Gwidon Dukacki ) Warto tyle ze w ACe nie dostaniesz wersji po polsku
Pozdro.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolo
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zlobnica/ UK BH14
|
Wysłany: Pon 21:23, 08 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nie no komiksa to ja znam, co prawda od dechy do dechy kazdego numera nie czytalem, ale wiem lo co chosi. Super humor!
Ja to myslalem, ze wy jakies powazne fakty przytaczacie stad pytanko :/
I tak to wyszlo, jak sie mlody i niedoswiadczony odezwal
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Wto 11:31, 09 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Jak czytałeś ,, JOEBARA" i czujesz klimat tych historii -to jesteś swój człowiek
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joebarAce
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Belchatow, Cambridge
|
Wysłany: Śro 0:53, 10 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Nie no komiksa to ja znam, co prawda od dechy do dechy kazdego numera
nie czytalem, ale wiem lo co chosi. Super humor!
Ja to myslalem,
ze wy jakies powazne fakty przytaczacie stad pytanko :/
I tak to wyszlo, jak sie mlody i niedoswiadczony odezwal |
A z tym paliwem
to poprostu nowoczesne uklady tryskowe sa tak zgrane z mapa zaplonow, czasami rozrzadow,
ze wysiadaja przy zapodaniu gorszego jakosciowo i oktanowo paliwa - nie znam dokladnie
szczegolow, ale nowym R1200GSem to do Kazachstanu bys nie chcial jechac
Gazniki i stare wtryski + przelaczniki i bajery - wytrzymuja pewnie i denaturat
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|