|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
joebarAce
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Belchatow, Cambridge
|
Wysłany: Pon 19:49, 26 Cze 2006 Temat postu: ALPY -mala traska na poczatek alpejskiej znajomosci! |
|
|
Piatkowy wieczor, moto gotowe do wyjazdu, czyli zapakowane i zatankowane. Teraz czekamy, ja w pidzamie – ona w garazu, na godzine zero, tzn. 7 rano, żeby wrzucic jedynke i pociagnac do odciecia na wszystkich biegach po naszej wspanialej, nowoczesnej, betonowej, wypoconej przez ostatnie 3 lata autostradzie A4. Tak na prawde to może gora doleciec z tymi biegami to się da tylko do 3., bo potem zwezenie, remonty i kulamy się 80/h majestatycznie przez 150km w strone NRD.
W nocy dostaje smsa – masz extra 2 dni wolnego. Nie trzebabylo się dlugo zastanawiac. Pare smsow poszlo w eter i powrocilo w postaci potwierdzenia od mojej starej (nie wiekiem) Kolezanki Julii – przyjezdzaj do Bawarii. No tam to mnie jeszcze nie było! Cool! Patrze na mapke pogladaowa NRD i już czuje swat przypiekanej o asfalt gumy i smak jakiegos wiekszego rekordu czasowego. Droga się wydaje prosta, szybka – stworzona pod XX i mój prawy nadgarstek. Do tego sasiedztwo ALPow!
W Polsce musze powstrzymac swoje instynkty, gdyz wystarcza tylko 4 punkty extra na moim prawku i jak to napisal kolega Mis Brodaty – zostane uzdrowiony! Znow będę chodzil!
W 2.5h osiagam granice z NRD. Potem zestaw PSO i faaaajaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!! (Paliwo, Stopery, Okulary) Idzie dobrze, ale Ci wschodni Niemcy tez jeszcze się pozbywaja pozostalosci po bylym systemie, przez co autostrady troche rozkopane. Koszmar konczy się za Chemnitz. Faaaaaaaaajaaaaaaaaaaaaaa! Celuje wskazoweczkami na 240, wlaczam dlugie i lewy kierunek i napieram (się burak dorobil motocykla i się panoszy, a sloma z butow wystaje)
Nie wiem, jak wy, ale nawet jadac tak szybko czyms trzeba umysl zajac, żeby nie dopadlo znuzenie. Totez snuje sobie plany na przyszlosc, spiewam Ich Troje – ta akustyka w kasku mnie poraza! Potem przechodze na Videoteke Doroslego Czlowieka i nuce Izabele Trojanoska i wspominam jak to otrzymalem 20 punktow od polskiej drogowki – teraz chopy, to możecie mi skoczyc (najwyzej po piwo).
I tym sposobem ‘na Concorda’ mijam po chwili tablice Munchen 320km. Czyli idzie jak z platka. Melduje się o 13:00 na miejscu. Pogoda zrobila się nie do zniesienia goraca. Pozyczamy kask od sasiada i jedziemy na Starnberger See, a wieczorkiem zwiedzanie Monachium utrudniane przez kibicow Mundialu. NRD pokonalo Szwecje.
Sielanka Bawarskiej Wioski
Przesiadka na autobus :/
Obalilem litrowy kufel i wciagnalem jakies bawarskie jadlo w ilosci bardzo nie skromnej. Nie dziwie im się, ze… a zreszta – co będę im wypominal – tez mam brzuch.
Prost!
Typowa bawarska gospoda... podczas Mundialu
Rano dnia nastepnego sniadanko organiczne – wszystko wyprodukowano w gospodzie (akurat! To czemu miod ma polska etykietke? – bo najlepszy). Jako, ze godzina robi się pozna – odchodze powoli od planow przejechania przez Alpy. Przeanalizowalem pozyczona mape i wychodzi, ze czasowo się nie wyrobie. Odpuszczam…
Ostatnie pozegnania i podziekowania za goscine. Dojezdzam do krzyzowki z droga na Monachium, ustepujac pierwszenstwa spoglam w prawo (wolne) w lewo… SZOOOOKK!!! Powietrze przetarlo się i były tam jak na dloni! W oddali prezyly się ALPy!!! Uznalem to jako znak od… nie wiem od kogo może od Pawla z MOTO-TURYSTY. Kierunek w lewo i ogien.
Dojezdzam do Garmisch – Partenkirchen (tez już wiem jak to się pisze!), potem na Innsbruck, nastepnie przez niezliczone tunele, mosty, zakrety, przejezdzam przez Austrie, ocieram się o Szwajcarie i powracam do Niemiec. Zajmuje mi to 7 godzin – w ogole mi się nie spieszylo, chlonalem krajobrazy jak rezerwista alkohol. Były tez momenty szalenstwa, kiedy opona prawie się zamykala przy 200/h. Nie chcialo mi się stamtad wyjezdzac, ale rozsadek cichutko podpowiadal: RUSZAAAJ DUPEEE NAZAD TY EGOISTYCZNA, SPONTANICZNA MOTOKREATURO! Spokornialem, jade do Londynu.
Zar z nieba, morsy probuja sie opalic
Wiekszosc trasy po Alpach pokonalem w samy podkoszulku, taki zar lal się z nieba! (oprocz tuneli, gdzie czasem picnialem). Wypadlem na autostrade na Suttgart i… nie mogę usiedziec na motocyklu, cos mnie kluje w brzuchu. Zatrzymuje się co parking, masuje, leze… nie przechodzi… No to wkrecil mi się film – mam wyrostek! Zalamalem się. Z pomoca smsowa przybyla z eteru Bozenka – to kolka Ty glupku – ze zmeczenia. Nakazuje Ci się przespac! I to był jeden z tych dni, kiedy musialem ulec Kobiecie… Ale wykorzystalem jej nieobecnosc i nie poszedlem spac, tylko zatrzymalem się na dluzszy cieply posilek – nie odmawiajac sobie również deseru!
Przerwa przyniosla poprawe stanu obloznie umyslowo chorego na wyrostek – bol minal, ale przynioslo burze. Taka z piorunami. Takiego tornada nie przezylem nidgy. Jechalem 40km/h, a wiatr robil ze mna co chcial, az w koncu tak we mnie pierd…, ze gdybym nie podparl się noga to był lezal. Zarzadzilem postoj i postanowilem przeczekac tornado. Oj dzialo się! Po godzinie uznalem, ze to nie ma sensu, ubralem się nalezycie, z wykorzystaniem wszelkich gadzetow uzbieranych przez te pare lat i NA PODBOJ BURZY!!!! Myslalem, ze zaraz przejdzie – pomylilel się i to bardzo – nie przeszlo i to do samego konca. Na cale szczescie XX znow udowodnil, ze w ulewie tez da się zapinac 180-200. W Aachen przegralem walke ze zmeczeniem i padlem na 2 godzinki na lawce przy stacji benzynowej. Zamknalem sobie tylko szybke w kasku – żeby nie padalo do srodka ( a anti fog dalej dzialal!)
Dobilem się na prom na 7 rano (56euro, P&O ferries – Sea France chcieli mnie skroic na 91!!!). Prog domu przekroczylem o 10:30 rano, doznajac znajomego wszystkim zmoknietym motocyklistom, orgazmu temperaturowo-wilgotnosciowego.
Dopisuje, te dwa dni do moich Dziennikow Motocyklowych, fotki wedruja do albumu i będą pozywka w zimowe wieczory.
XX podczas tego 2 tygodniowego ‘wyskoku’ do Polski – nakrecil 9.500km i domaga się pieszczot serwisowych – zbuntowal się jak wyjechalismy z Alp (wcale mu się nie dziwie): pociekl zbiorniczek od plynu hamulcowego od noznego hamulca, wzerajac polacie lakieru tu i tam, raczka hamulca przedniego chciala zdezerterowac, lancuch wyciagnal się strasznie nie rowno, pekla tylna oslona lancucha z blotnikiem, pogubil pare srubek od owiewek, tarcze wytarly się na przezroczysto (dop. Zuzycie 4mm, u mnie sa ze 3mm).
Polecam Wyjazdy Spontaniczne – szukajce ukrytych znakow (drogowych tez)
Pozdro,
Kuba&XX
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Pon 20:38, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Co się będę rozczulał i wysilał na ,,ohy ,ahy , super ekstra ,zajefajnie....." powiem prost z mostu : JA CI KUR....A POPROSTU ZAZDROSZE CYCU hehehe
Nie no powaga ,,alpy dają rade , trza być twardym typem na modelu zeby pomykac w taki storm z takim speedem "
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mario
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: BELCHATEAU
|
Wysłany: Pon 21:46, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
qrcze też bym tak chciał
widoki piękne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolo
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Zlobnica/ UK BH14
|
Wysłany: Pon 23:14, 26 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
A wiesz zes mnie sprowokowal...
Mam kuzynke w wiosce pod Monachium... czekam tylko na swoja Wiole i jak to piszesz... faaajjjjaaaaaaaaaaaaaaa
Ja porobie zdjecia, potem zadzwonie i Ci opowiem jak bylo, a Ty wtedy ubierzesz to w slowa, bo idzie Ci to zajebiscie!!!
A w ogole to jak Ci sie chce focic podczas jazdy?? Jak ja jechalem to kompletnie nie mialem motywacji do focenia, nic tylko tankowanie, faja, tankowanie, faja... (u mnie taka mala SVkowa faja )byle jak najpredzej do celu!
Co do jazdy w sztormach to mialem swoje doswiadczenie przed Dortmundem jak w kwietniu wracalem z PL. U mnie nawet snieg padal, ze bylo najnormalniej bialo na drodze!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joebarAce
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Belchatow, Cambridge
|
Wysłany: Wto 0:35, 27 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Tylko wytycz sobie traske przez Francje, bo dookola troche daleko jest...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
adi - PREZES
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 19:14, 27 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
no qrcze taka droge na jednym kole pozytyw:)
bardzo fajna relacja:) a do polski przez hmmm moze hiszpania??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Wto 20:00, 27 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
adi - PREZES napisał: | no qrcze taka droge na jednym kole pozytyw:)
bardzo fajna relacja:) a do polski przez hmmm moze hiszpania?? |
Jak znam kolege urozmaici sobie zadanie obierając w drodze powrotnej kierunek przez przez genladnię czy alaske.
Motto przewodnie kolegi ,, Byle za długo śnieg nie padał " (Joebar kwiecień 2002 )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maJkeL
Dołączył: 23 Sty 2006
Posty: 139
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Bełchatów
|
Wysłany: Śro 16:02, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
no naprawde czapki z głow
ja przez caly sezon przejade pewnie niewiele więcej km-ów co ty w weekend
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|