|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
joebarAce
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Belchatow, Cambridge
|
Wysłany: Śro 10:19, 01 Sie 2007 Temat postu: 4 kraje w jeden dzien na 125tce! |
|
|
O dwoch typach chlodzonych ciecza...
Taki mial byc poczatek tej wodnej przygody, lecz los okazal sie dla nas laskawy i wynagrodzil umeczona 125tke i dziewicza 650tke piekna sloneczna pogoda i dziesiatkami ciasnych zakretow.
Kiedy na wyspach zaczynaly sie deszcze, z ktorych potem zrodzily sie powodzie, mnie zlapala chcica na mlody ser. A ze jedyny jaki pamietam godny mojej sliny i sokow zoladkowych, sprzedaja w Holandii to odwrotu nie bylo. Misja jest krotka - ukroic pajde chleba, posmarowac maslem, polozyc na talerzyku i... pojechac do Holandii po ser i wrocic zanim ta kromka zczerstwieje Jak tego dokonac? Tylko na CG 125... Ale to nie jedyny sekret sukcesu... Potrzebna jest jeszcze twarda reka realizmu - w postaci Szeryfa i jego SVki - ktora wedlug poprzedniego wlasciciela, cyt:" No Panie, una deszczu nie widziala!". Nie widziala???!!! To my jej pokazymy!!! Prognozy na najblizsze 2 dni w skrocie sporowadzaly sie do H2O i 10.000kV - deszcz i burze. Pierwszy wyruszylem ja - jako samojezdna mini stacja meteorologiczna - z Cambridge do Gillingham. Jako, ze czlek juz sie starzeje, to mu w tym mozgu rozne mysli zaczynaja krazyc w takich sytuacjach - generalnie jestem juz bardziej odpowiedzialnym czlowiekiem, glupoty mi juz nie w glowie... no zmierzam do tego, ze sie wahalem, czy jechac... ale jak minalem ostatni sklep w Cambridge, w ktorym moglem jeszcze kupic ser i uniknac tej porazki (w daleszej czesci) - nie bylo ODWROTU. Tak wiec... Wypadlem na autostrade, pozycja na wyprezona dzdzownice, manetka... sorry... maneteczka na full i smak przygody sam wlazi do kubkow smakowych. Za ok. 40km zaczelo padac, lac, napierd... dobra, bede szczery walilo mnie deszczem jak losy kraju braci kaczynskich. Nasiakalem... przemakalem... chlonnalem... nabieralem deszczu jak rynna kosciola w Strzegomiu (ponoc najwiekszy powierzchniowo dach) Na zakretach i przy hamowaniach rzucalo mna jak na wpol pelna cysterna - zapomnialem zamontowac wewnetrzne grodzie w butach, spodniach, rekawiczkach Jedno trzymalo mnie na duchu - przeciez nie utone
Doplynalem do Szeryfa moja mala motorowka szczesliwie - za to sam zainteresowany wspoludzialem w wypadzie po ser - gdy mnie ujrzal... stracil calkiem wszelkie zainteresowanie, a moje pokazy ile wody zmiescilo mi sie do buta nie wzbudzily w nim zachwytu. Ale przeciez to Szeryf, znam typa, do wszystkiego trzeba go namawiac jak do pierwszego seksu, ale potem banan na gebie przez pol sezonu - malo tego, jak kazda nastolatka - CHCE JESZCZE!
Uspilismy sie chmielowym lekartswem na sen (znowu ciecz, blleee) i o 5 rano w pelni sil - wypadlismy z podziemnego garazu na pelnej manecie... prosto w deszcz. Zatankowalismy, uszczelnilismy szparki w naszych kostiumach, poczym wzielismy pogode na strone i powiedzielismy jej cos w stylu: Lysfyn faking biaczi, gon sie gdzies dalej w strone Sheffield i Oxfordu, bo my takiego stanu fakin pogodowego tolerantowac nie bedziemy. My som z Polski, a tam takie bury fakin grej chmury to najwczesniej w listopadzie sa dopussczane do ruchu po skayu... itd... az stanelo na tym, ze uzgodnilismy gora male showers - nic wiecej ponadto dodatkowo! Pogoda umowy dotrzymala, my tez - bo paragraf 2gi traktowal o nas, ze mamy max 2 godziny na opuszczenie kraju.
Prom jak prom, english breakfast, kawa, strawa.
Usiedlim na wprost krajobrazu/horyzontu i wypatrywalim co sie na niebie wyprawia - bo nasz umowa z pogoda byla prawomocna tylko na terenie UK. Postraszylo nas czarymi burzulasami na niebie, lecz po pelnej i wprawnej obserwacji przez kompaso-sekstanto-zoom-w-aparacie okazalo sie, ze sie... PRZECIRO!!!
Jupijajej, ladujemy w sloecznej krainie, bez deszczu i chlodu! Chwilki wprawy wymagalo przestaiwenie sie na prawa strone, potem unik na autostradzie przed lecacym na odcieciu Thundercatem na polskich blachach (pokoj jego duszy), aby juz po 20km zamykalc opony na francuskich asfaltach - narazie w ciemno - bo nie mielismy mapy, wiec wesolo zbieralismy cornery do pierwszego supermarketu, gdzie zaopatrzylismy sie darmowo w mape Francji. Z mapy nic nie wyniklo, ani z rozmow z tubylcami - co za jezyk! Dzizys! Pozostalo nam polegac na moim wechu do sera - az do Belglii, gdzie cywilizacja dotarla, zdobylismy Mape przez 'M' i nasmarowalismy pachy.
Teraz to juz bulka z maslem i mozna w koncu odetchnac, czyli 1ka, odciecie, 2ka odciecie, 3ka odciecie, 4ka odciecie, redukcja, hamowanie, lewy przyciera, prawy uchodzi uchodzi.. i faaajaaaa! Poezja, co tu rzec. Tempo ostre, bo przeciez trzeba wrocic do domu tego samego dnia - bo kromka zczerstwieje! Idziemy przez Benelux jak korniki przez krzeslo Ludwika XVII - nigdy prosta - zawsze winklami. Uczymy jezdzic te zacofane narody i wpadamy na wymiane opon:
Oraz tankujemy: SV=4.4 l/100km, CG 3.3 l/100km
W tunelu laczacym Belgie i Holandie zamykam licznik, obrotomierz, szybke w kasku i jeszcze pare innych kieszeni - taka predkosc. Generalizujac-definiujac wilgotne i bogate w tlen powietrze poprawia spalanie oraz utwardza ogumienie, ktore powoduje zmniejszenie tarcia, do tego moje czlonki (i czlonek) na skutek obnizonej temperatury zbieraja na masie i powierzchni - reasumujac - warunki idealne dla rekordow predkosci, wynik? nie wiem - licznik nie dziala. Pewnie z 300 bylo
Jestesmy na ziemi obiecanej! Holandia! Zasmierdzialo gnojowica - dom, slodki dom! Do miasta nam nie spieszno, najpierw wioski i zakrety - szerokie drogi bez chynchow po bokach - widac zblizajaca sie smierc zza zakretu jakbyco - a nie jak u benyhilli (jak to Szeryf mawia) - droga na 1.5 samochodu i nawet wszechmogacy nie wie, co jest za zakretem - brrrr... prawdopodobnie Journey's End.
Glod i zmeczenie zaprowadzilo nas do Goes - jedyne wieksze miasto w okolicy. Zalegamy na 'main square' w restauracji, zamawiamy schabowego, flaczki, na deser ptasie mleczko - dostajemy cos innego w sumie, ale pozeramy.
Na koniec, jako, ze czas juz wracac, zapytalem kelnerki gdzie nabede w tym szanownym miescie szanowny ser. Odpowiedzi takiej sie nie spodziewalem: "Dzisiaj? w niedziele? Panie! Zapomnij! Wszystko zamkniete!".... uczcilismy te porazke minuta mieszania cappucino i nazad!
Czyli wioski, tunel, wioski i na koniec autostrada. W przydroznej kapliczce modlimy sie o panewke na wale CGka.
Tak nakrecalem maneteczke mojej CG125, ze w koncu nawinalem na kierownice gaznik - wszsytko po to, aby byc na 22:00 na promie. I bylismy! tyko promu nie bylo. Jak sie okazalo, bilety mielismy na 23:30 - uchybienie, niedopatrzenie nie karane z kodeksu - tylko kwitnac trzeba bylo w porcie jak te losie i zubry z puszczy pod Calais.
Potem to juz nikt nie pamieta co sie wydarzylo, moze to przez te zawrotna predkosc jaka osiagam na CG - podroz w czasie, ktorej machina wyplula nas w Gillingham 1.5 godziny pozniej.
Na Szeryfowym liczniku przybylo 650km, moim 770km i jeszcze 120km wolalo moje imie przez te mgle i odchlan porannych korkow.
Kromka uschla, sera nie ma... i po co to bylo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Szeryf
Dołączył: 24 Sty 2006
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: różnie
|
Wysłany: Śro 12:23, 01 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
ano po to nam to bylo zeby jeszcze raz po ten ser pojechac
P.S
Moze nalezy zamiescic zdjecie bo nie wszyscy ,,mlodzi stazem"
motocyklisci ,wiedza co znaczy pozycja na wyprostowana dzdzownice?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
joebarAce
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Belchatow, Cambridge
|
Wysłany: Śro 13:54, 01 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
to taka pozycja, na rozciagnieto-schylonego z malym garbem u gory (garb przypisuje tylko i wylacznie budowie anatomicznej jezdzca)
zalacze fotke wkrotce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sylwo
Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy
|
Wysłany: Pią 18:52, 03 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
o shit jak wy coś wymyślicie a przy tym to opiszecie to masakra, kurwa trzeba być nieźle porytym żeby takim gniotem jak CG125 łyknąć tyle kilometrów!!!
a i jeszcze pół drogi w kondomie heheheh
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mario
Dołączył: 28 Sty 2006
Posty: 314
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: BELCHATEAU
|
Wysłany: Pią 23:35, 03 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Masz talent do opisywania aż miło poczytać
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|